Wstęp Ty już wiesz... I on już wie... Do bunkru wpada cywil. Roztrzęsiony, wystraszony, zdyszany... jak każdy nowy. Ale co to? Ale co to? Zza płaszcza wyciąga nakrycie głowy z charakterystycznym znakiem. Żołnierze podnoszą się z krzeseł, a jeden z nich podbiega do nieznajomego. Coś szepczą po czym żołnierz szybko wybiega z pokoju. Biegnie w górę i w górę... Otwiera drzwi, rozgląda się i dalej podąża do celu. Teraz przemieszcza się przez stary, ciemny i zbezczeszczony krwią korytarz. Jest zbyt wąski by nie zauważyć śladów mordów jakie tu się dokonały. Nadal wyczuć można swąd poległych... Zamyślony nie zwraca na to uwagi i w końcu dociera do wyjścia z budynku. Podnosi klapę zasypaną ziemią. Błyskawicznie wchodzi na ruiny pobliskiego bloku. Wyżej i wyżej. Zaparł się jedną ręką oraz nogą o szczeliny muru. Ociągle wyjmuje karabin i wygląda celu. Widzi! Ładuje broń, całując jedyny pocisk pozostały po oblężeniu. Już w oddali spostrzegł napastników ciągnących za sobą skrzynie dynamitu. Jej pokrywa jest nieco odchylona... i właśnie na to czekał nasz bohater. Nasz? Bo walczył za nas wszystkich! Bohater? Bo wygrał. Rok 90, 190, 1900, 9000 - zawsze wygrywał. Nasz żołnierz, nasz bohater. Ledwo co utrzymuje się na zwaliskach, a jedynak przystawia lunetę do oka. Kamizelki wrogów można ominąć celnym strzałem w głowę, co dla snajperów jest banalnym wyczynem. Lecz co zrobić z jego pobratańcem? Co zrobić gdy tylko jedna kula? Co robić gdy jesteś sam? Walczyć! Tak! Ale najpierw warto pomyśleć... I wpada myśl do głowy jak ciało do grobu, jak dziecko do kołyski! Strzał w dynamit pogrzebie to diabelstwo! Postanowione. Teraz wyliczenie siły i kierunku wiatru, tępa poruszania się przeciwników, prawdopodobieństwo powodzenia, drogi, a to wszystko w oku sokoła... Snajper po wyszkoleniu trafi w każdy cel... Lecz czy także w człowieka? Serce łomocze... Palec na spuście... Tętno wzrasta... Ostatnia przymiarka... Nerwy w strzępach... Wdech przed strzałem... Serce... przeszkadza... I łup! Silnie zabrzmiało... to żołnierz nie wytrzymał.
Co się stało z żołnierzem? Każdy wyobrazi sobie to w inny sposób. Może się ześlizną? Może karabin mu spadł? Może serce nie wytrzymało? A może on nie wytrzymał presji i strzelił sobie w głowę? Tu właśnie pojawia się to najważniejsze pytanie: "Czy mam zabić człowieka?" Z jednej strony przysięga, że będziesz bronił ojczyzny, a z drugiej swój los po śmierci. Czy Bóg pozwala zabić drugiego człowiekatylko dlatego iż jest twoim wrogiem, a może dlatego bo jesteś wojakiem? Ale w końcu przysięgałeś na honor, że będziesz bronił kraju za wszelką cenę. Zdezerterować? Odmówić wykonania rozkazu? UCiec? To, że masz Ak-47 wcale nie usprawiedliwia twoich czynów. Bóg, honor, ojczyzna? Wybieraj: Bóg czy honor i ojczyzna? Człowiekowi nie wolno odbierać życia... przeciwstawisz się? Nie wolno! W imię nie tylko Najwyższego ale także zasad moralnych i społecznych. Co ja bym zrobił? Sam nie wiem, lecz może wy powiecie jak uważacie oraz jak byście się zachowali. Gorąco zachęcam do wypowiadania się w tym temacie, chudź coś czuje, że nadmiaru stron tu nie będzie, gdyż na trudne tematy pytania obecnie nie szuka się odpowiedzi...
|